» Collie, 10.01.2011 r.

Dodano: poniedziałek, 10 stycznia 2011 roku, napisał(a): Ela Wydra

Byłam ostatnio u weta. Czekałam 2 godziny na wizytę. Oglądałam sobie ludzi i futrzaki. Moją uwagę zwrócił młody collie. Pomyślałam sobie: Coli, co cię boli???

 Patrzyłam na chudego, bardzo chudego młodzieńca. Miał na sobie derkę, która spadała z niego już przy karku. Jego pan zapatrzony w komórkę. Czekałam kiedy poprawi mu tę derkę. Ale on tylko patrzył w telefon. Tak przez dwie godziny!!! Pomyślałam sobie, że może bierze udział w jakim konkursie „na długie patrzenie” i dałam mu spokój. Ludzie mają różne dziwne pomysły. Tymczasem collie patrzył sobie na świat, nawet pysknął dobermanowi, puszczał oko do grubej basetki… Potem wezwał mnie wet i… zapomniałam o collie.

Mijają dwa dni. Znów jestem u weta. Wchodzę do szpitaliku, a tam… collie. Ten sam! Tym razem moja sucza ciekawość nie wytrzymała i pytam: e, collie, co cię boli?

A on na to: Życie…

Okazało się, że dzieciak trafił tu ze złamanym kręgosłupem. Cudem udało się postawić go na nogi. Przyszedł człowiek który obiecał mu nowe życie. Zabrał, nakarmił, zbajerował i …oszukał. Collie wrócił po kilku dniach do szpitalnej klatki. Cały czas o nim myślę…


Facebook

Get the Facebook Likebox Slider Pro for WordPress