Dziś natknęliśmy się na publikację maszera Maćka Tomaszewskiego, który poprosił Andrzeja Wilczopolskiego o wypowiedź. Andrzeja nie ma już wśród nas, ale dla nas wszystkich – poznających i zakochujących się w sporcie psich zaprzęgów przed kilkunastu laty, był absolutnym liderem i wzorem do naśladowania. Prawdziwy Mistrz, poświęcony swoim psom, zawsze opanowany i ciepły, skupiony na swoim zaprzęgu… Jestem przekonana, że gdyby powstał podręcznik o psich zaprzęgach w Polsce, to o Andrzeju powinni czytać wszyscy początkujący! Podglądaliśmy Andrzeja, pytaliśmy o karmienie psów, trenowanie, sprzęt itd. Byliśmy zaszczyceni, że jesteśmy z Nim w klubie Inuit. Bywaliśmy w jego domu i zachwycaliśmy się jak wspaniałe warunki stworzył swoim psom. Pod każdym względem nam imponował. Dziś pozostała pamięć i tęsknota za tamtymi czasami, kiedy wiedzę trzeba było naprawdę zdobywać praktycznie, słuchać mądrzejszych i się po prostu uczyć…
Mam nadzieję, że Maciek nie będzie miał nic przeciwko temu, że udostępniam jego stronę, bo tekst jest tego wart, by poznali go nowi miłośnicy psów północy…