Grzesiek uczy Jamajkę liderowania. Sunia szybko uczy się komend, jest bardzo posłuszna i uczciwie pracuje. Idaho nie ma wyjścia i musi za nią ostro gonić. Wszystko byłoby super, gdyby nie stado koni, które postanowiły zagrodzić drogę powrotną naszym malamutom. Jamajka straciła ciut chęć ciągnięcia, a raczej zaczęła ciągnąć wstecz, czyli do koni… W sumie trening bardzo emocjonujący i udany. Potem przyszła kolej na Beylę i Apacza. Koni już nie było, ale za to w zaprzęgu wierzgała Beyla 🙂 Później harce Aragorna (naszego gościa z Irlandii), Sunny, Alaski, Szeryfka, Honorka i całej reszty. Dzień jak nie co dzień – bo wolny od pracy, a przepełniony malamutami 🙂

Zapraszam do galerii