Dziś Pani miała fazę na mierzenie. Myślałam, że ogarnie nam pokoje (kojce) i zrelaksujemy się w słoneczku jak zwykle, zbierając energię i siły na zbliżający się wielkimi krokami sezon wyczynowy (tzn. Pan czyni cuda byśmy ładnie biegali w zaprzęgu), a tymczasem NIE! Pani bierze miarkę, pisak, karteczkę i mierzy nas skrupulatnie zerkając w zeszyt czy aby na pewno jesteśmy piękni i idealni. I po co sprawdzać i ogon zawracać? Jesteśmy piękni i idealni! No, może któremuś z nas centymetr się obsunął w dół czy w górę, ale generalnie to książkowe stado jesteśmy. Jestem dumna!