Gdybym miała syna i on poznałby młodą sucz i chciał z nią mieć malamuciątka, to zostałabym ŚWIEKRĄ! A mnie to słowo się bardzo nie podoba i dlatego nie będę miała syna, ani synowej!
Gdyby zamiast „świekra” mówiono Świetna, to nie powiem, mogłaby się zastanowić. Jednak w sytuacji, gdy bardziej kojarzy mi się wroną co kracze – nie chcę nią być. Poza tym nie odpowiada mi rola takiej Świekry, bo ja z natury jestem wrażliwa i nie poniżam innych, nie dokuczam i nie rywalizuję, a Świekry dołowały swe synowe, wyżywały się i gnębiły, póki starczyło im sił. Póki na świat nie przyszły młode pulchne szczenięta z łoża jej syna i upodlonej suczy, wtedy dopiero odpuszczała i pozwalała oddychać w swej norze. Brać wilcza jest mimo wszystko bardziej przychylna: rodzić może tylko jedna, a właściwie odchować młode, bo z tym rodzeniem na boku to różne rzeczy się słyszało, ale jak dramatycznie kończyło – lepiej nie mówić. Ale generalnie zasada była i jest jasna: rodzi Alfa. Nikt nie dyskutuje i nie odbiera godności. A u Świekry? Nawet jak pozwoli ci urodzić, to los na loterii wygrany, gdy żyć z godnością i przyjemnością możesz.