Siódma rano. Dzień wolny od pracy, ale nie… od spaceru!! Wlazłam Pani do łóżka, cisza. Puknęłam ją w ucho, cisza. Położyłam się na niej gniotąc z lekka, poskutkowało!
Pięć minut później byłyśmy już na dworze : )
Po powrocie czas na kawę z mlekiem. Wcisnęłam się do Pani na fotel. Cudnie! Patrzę i odliczam przełknięcia boskiego napoju, coraz bardziej zirytowana, że nic dla mnie nie zostanie. Kurcze, a ja ?!! Pani odwróciła głowę, a ja z szybkością światła, umoczyłam jęzor w filiżance!! Berek! Teraz kawa jest tylko moja, ha!
Jutro jedziemy na wieś. Nie mogę się doczekać.