Po wycieczce nad staw, zauważyliśmy, że Idaho ma ciągoty do dominacji i bezczelnie zaczepia Honora. Niby liże mu pysk, niby dla zabawy ociera się o dorosłego samca, a my wiemy swoje… Idaho ma zaledwie 5 miesięcy, ale wyraźnie chce zdominować Honora. Oj, będzie się działo. Dwa razy nawet warknął, broniąc wykopanej norki. I to już była przesada. Bo choćby nie wiem jaka ta norka była śliczna i pachniała nie wiem jak ponętnie, to dorosłemu malamutowi trzeba ustąpić i basta! A on nie ustąpił! I wtedy do akcji wkroczył mój Pan! Niestety noga mu się podwinęła i o trzy sekundy za późno dopadł małego, ale ważne, że w ogóle. Idaho został z całej siły przywalony do ziemi i z głupią krzywą miną patrzył na świat. Tak, tak. Z pyskiem w ziemi nie ma się tyle odwagi co z pyskiem w norce 😉 Gdy wróciliśmy do domu Idaho bezczelnie wcisnął się do kojca Honora. Ok, chcesz to masz. I tak zamieszkał ze starszym kolegą, Inką i ciotką Happy. Pani kazała wnieść na teren kolejną budę. Ledwie ją postawili (jeszcze bez dachu) a zdesperowany Honor wskoczył do środka i ani rusz! A ruszyć trzeba, bo budy miejsce jest kilka metrów dalej 😉 Hm, jak udźwignąć dużą budę z dużym malamutem w środku? Do pomocy przyszedł Paweł i Piotrek i siłą trzech mężczyzn dźwignęli nowy domek Honora i przenieśli tam gdzie trzeba. Problem zrobił się wtedy, gdy przyszedł czas kolacji. Razem z Happy postanowili okupować budę i na zmianę wychodzili do swych misek, pilnując by zawsze jedno z nich strzegło wejścia przed małolatem. To się porobiło…