» PAMIĘTNIK NUKI

"Pamiętnik Nuki" to spisane krótkie historyjki, które wydarzyły się w naszym stadzie.
Życie w tak dużej rodzinie niesie mnóstwo zabawnych, ale czasem i trudnych chwil. Pamiętnik mojego psa, ulubionego malamuta Nuki, to świetne narzędzie, by wyrzucić z siebie emocje, podzielić się refleksjami, pochwalić, pożalić, pożartować.
Życzę przyjemnej lektury!

Ela Wydra

» Znajomości

Dodano: środa, 17 września 2014 roku, autor: Ela Wydra

Bardzo zabawne jest to, że wirtualnie znam wiele suk i zupełnie fajnych malamutów. Ba, gdy moja Pani stuka w literki w komputerze, to nawet sobie koło niej siadam i patrzę, bo wtedy przed moimi oczami pojawiają się zupełnie interesujące malamuty – jak to moja Pani mówi: ze świata. To niebywałe doświadczenie, bo wielu z tych światowych malamutów nie przypomina malamuta i czasem nawet zastanawiałam się czy oby my nimi jesteśmy J W chwili zwątpienia Pani pokazała mi jakieś kartki i wytłumaczyła, że malamutami jesteśmy i to w dodatku cyt. z najlepszymi genami. Uspokoiłam się. Nie wyglądamy jak tybetany ani jak afgany, więc jest ok. J Ale wróćmy do świata wirtualnego. Znasz psie towarzystwo z ekranu i literek, klikasz im, oni tobie, milutko, cieplutko. Tymczasem jedziesz do realu, czyli na wystawę, i te same psie mordy mijają cię udając, że właśnie ogarnęła je totalna zaćma. Ciemność, widzę ciemność ! W życiu tego nie zrozumiem. Jestem z innych czasów. Ja mogę zrozumieć, że jakiś cienki malamut nieśmiały jest, bo ja sama nieśmiałą przecież jestem, ale że tak perfidnie odwraca łeb ?!!

» Umarłam

Dodano: środa, 17 września 2014 roku, autor: Ela Wydra

Miałam sen, że mój Pan stworzył nowy zaprzęg. Nowe malamuty mknęły przed siebie pewne zwycięstwa i nadziei, a ja – stara suka – ledwie nadążyłam łapać powietrze i uważałam, by łap sobie nie połamać. Koszmar! Lina ciągnęła, szelki ściskały i dusiły, a zaprzęg pędził. Wokół owacje i brawa, a ja czułam, że umieram. Że jak już dotrzemy do mety to mnie nie będzie. Na szczęście to był tylko sen. Wtuliłam się mocno w ulubione miejsce, poczułam znajomy zapach Szeryfa i… wróciłam do naszego starego-dobrego zaprzęgu. Potruchtajmy sobie spokojnie dalej, i dalej, i dalej…

» Wrzesień

Dodano: sobota, 30 sierpnia 2014 roku, autor: Ela Wydra

To będzie bogaty miesiąc w dzieci – ludzkie, wnusiowe i psiowe. O ludzkich rozpisywać się nie będę, ale na te malamucie nie powiem, czekam z największą ciekawością. Prosta sprawa: jakie dzieci robi Apacz wiem, ale jakie malamutki da Kidzia – z ciekawości wcześniej własny ogon zjem! Pytam się: czy Pani Genetyka ofiaruje nam choć jedno rude szczenię, czy prędzej w żyrafę się zmienię? Czy będą jak Ruda imponujące, czy ambitne i jak Pan Wicher Apacz pędzące? Czy więcej polskiego czy irlandzkiego wniosą temperamentu? Oto ile ten miot wniesie do naszej rodziny zamętu…

» Kidzia

Dodano: środa, 20 sierpnia 2014 roku, autor: Ela Wydra

Tak, tak, zostanę ciocią babcią. W sumie każda suka się cieszy na taką nowinę, przede wszystkim gratuluję Młodej Mamie i oby maluchy zdrowe były i bardo nie psociły, ale… ciocia babcia?!!!! Nie wiem czy nie powinnam poczuć się urażona. Tak, mam trochę siwego podszerstka, ale dość dobrze go maskuję i mówię wszystkim, że nie jestem już wilczasta tylko srebrno-biała. To chyba normalne, że z wiekiem malamut zmienia maść? Moja Pani na przykład też już zmieniła maść, którą smaruje swoją skórę i tłumaczy mi, że „w pewnym wieku” to konieczne. Ja szarpejem nigdy nie będę, ale grzywaczem chińskim łysym też bym nie chciała. Wracając do sedna sprawy: Kida ma zdjęcie wnętrza swojego brzucha i tam… są prawdziwe dzieci!!!!! No, no, Apacz stary, ale jary! Nasz przystojniaczek został ojcem i nie mam żadnych wątpliwości, że maluchy będą wyjątkowe! Ostatnio nawet pojechał na wystawę i pokazał championowi, jak się malamut ruszać na ringu powinien J Ech, nie ma to jak dojrzały facet bez kompleksów J

» Układanie malamuta co nie zna polskiego języka

Dodano: środa, 20 sierpnia 2014 roku, autor: Ela Wydra

Beyla – nasza nowa koleżanka – rozumie tylko po irlandzku. Ja to mam szczęście do cudzoziemek! Jak nie Czeszka, to Macedonka, jak nie Macedonka to Irlandka. Czasem czuję się jak na wieży Babel! Pies próbuje coś zbudować, ale nijak to mu wychodzi, bo każdy klepie w innym języku. Na szczęście ta Mała (ha! żeby tylko była mała!) młoda jeszcze jest i wzięłyśmy ją w obroty. Jest z nami w domu, a nie jak każdy poukładany malamut w kennelu. Kot patrzy jej w oczy, pudel kradnie jedzenie, musi oglądać mecze piłkarskie i słuchać francuskiej muzyki. Ot, takie ludzkie pranie mózgu. Jest wielce prawdopodobne, że wyjdzie na… malamuta J

» U-miarko-wanie

Dodano: środa, 20 sierpnia 2014 roku, autor: Ela Wydra

Dziś Pani miała fazę na mierzenie. Myślałam, że ogarnie nam pokoje (kojce) i zrelaksujemy się w słoneczku jak zwykle, zbierając energię i siły na zbliżający się wielkimi krokami sezon wyczynowy (tzn. Pan czyni cuda byśmy ładnie biegali w zaprzęgu), a tymczasem NIE! Pani bierze miarkę, pisak, karteczkę i mierzy nas skrupulatnie zerkając w zeszyt czy aby na pewno jesteśmy piękni i idealni. I po co sprawdzać i ogon zawracać? Jesteśmy piękni i idealni! No, może któremuś z nas centymetr się obsunął w dół czy w górę, ale generalnie to książkowe stado jesteśmy. Jestem dumna!

» Miś

Dodano: wtorek, 12 sierpnia 2014 roku, autor: Ela Wydra

Rozpaczliwie szukam mojego misia, mojego największego przyjaciela, który przyjmował wszystkiego dobre i złe myśli i nigdy nie powiedział, że jestem złą suczką, że wypiłam całą wodę z miski, że nie zakopałam własnej kupy, że w nocy chrapię, że po kolacji uciekł mi bąk. Mój miś ukochany zaginął. Mam nadzieję, że tylko na chwilę, bo jak tu żyć bez misia? Szukam go za krzakiem, w dołku, za budą, za stertą drewna, za kominkiem, za fotelem, za łóżkiem. Wszystkie kąty obiegłam i nic. Pustka. Dziś nie usnę. Rozmyślam po suczemu, wspominam, nerwowo ciumkam własną łapę. Nie da się tak żyć. A może mój własny pluszowy miś postanowił, że ma dość suczych utrapień i radości? Jaki miś wytrzyma z suką malamutem? Noooo, tylko pluszowy bez serca? Mój ma serduszko…

» Jak cię nosi to idź na zakupy

Dodano: wtorek, 12 sierpnia 2014 roku, autor: Ela Wydra

Moja Pani znalazła genialny sposób na Kenaia. To jeden z glutków, które wychowałam prawie na własnej piersi. Chłopak dorasta. Wszystko mu pięknie rośnie, a najbardziej jego własne ego. W obecnych czasach nie ma nic lepszego niż własne EGO, ale nie w moim domu! Wszyscy we wsi już usłyszeli jaki on piękny i mądry, więc przyszedł czas sprawdzić go w naturze. Test na wodę się nie udał, bo podobno Mały pływać nie lubi, a tymczasem jak chłopiec tylko poczuł zew wydry to trudno było go z wody wyciągnąć. Drugi test: babskie zakupy. I tu Kenai wymiękł. Nic to iść przez wieś z plecakiem, gdy wiejskie burką śmieją się w pysk. Nic to wytrzymać upał, gdy w plecaku lody i fajnie chłodzą malamucie łopatki.  Kenaia pokonała wytrwałość mojej Pani w … robieniu zakupów. Lody, cola, srola, kiepska wtedy malamuta dola…

» Beyla

Dodano: niedziela, 27 lipca 2014 roku, autor: Ela Wydra

Stadko nam się powiększyło. Przyjechała nastolatka z Irlandii. Nastolatka znaczy problemy wychowawcze i zamieszanie w towarzystwie męskim niezależnie od wieku. Szeryf pomyśli, że jest młody jak Bóg, a Idaho, że dojrzały jak… ogromne czerwone mięsiste jabłko. Bela urocza jest, ma czym oddychać i na czym siedzieć, do tego temperament i pewność siebie do pozazdroszczenia. A, i Wdzięk w dużej litery, bo cudnie się porusza, panowie tracą głowy po prostu. Mówię im, że to jeszcze dziecko, że kiedyś przytyje i taka piękna już nie będzie, ale to jakby mówić do ściany. Tak więc przewiduję, że dużo się będzie działo w tym zbliżającym się sezonie wyścigowym i tylko sama nie wiem o co ten wyścig będzie..?

» Kryształ Alaski

Dodano: niedziela, 27 lipca 2014 roku, autor: Ela Wydra

Pojechałam nad morze spotkać się z synem Apacza i Sunny. Młodzieniaszek jeden, a już taki ładniutki. Tak, tak, uroda to jedno, a możliwości to drugie. Morze, szum fal, ciepły piasek pod łapami i od razu życie piękniejsze. Nic to, że stare łapy się rozjeżdżają, bo patrząc na młodzież nawet stara suka młodą się czuje… Kenai mężczyzną jeszcze nie jest, a jeśli nawet popisywał się swoją młodziutką męską wolą, to niestety na przeszkodzie stanął mój Pan i szybko wziął go w obroty. Żaden facet malamut nie znosi, gdy ktoś go podnosi! To uwłacza malamuciej godności! I tak Kenai stroszący swe piórka stał się potulny jak nadmorska przepiórka 🙂

» Sen

Dodano: niedziela, 27 lipca 2014 roku, autor: Ela Wydra

Nie mogę usnąć. Tu mnie coś swędzi, tu komar bzyczy, tu księżyc za mocno świeci, lodówka za głośno chodzi. O co chodzi? O stres! Z wiekiem gorzej go znoszę. Dziś mały konflikt w stadzie, a ja wymiękam, nasiąkam żalem. Jutro pójdę na dłuuugi spacer. Podobno, gdy pies się zmęczy to mu lepiej…

» Burza

Dodano: czwartek, 29 maja 2014 roku, autor: Ela Wydra

Boję się burzy, Szeryf też, a Szyszka najbardziej z nas. Ja mam za sobą huragan w Piszu! Byłyśmy wtedy z Mają i Tashu pod namiotem, nawet przez chwilę chciałyśmy dodawać otuchy naszej Pani, która tuliła do siebie troje maluchów, ale gdy moje wycie kompletnie zagłuszył  Pan Żywioł, postanowiłam wykopać w namiocie norę i się schować najgłębiej jak się da. Podłoga od namiotu nie dała… To był koszmar mojego życia. Właściwie to czułam, że już umieram. Postanowiłam tylko, że umrę po innych, a oni żyli dalej. Tak więc przeżyliśmy, a nasz namiot był jedynym, który przetrwał na polu biwakowym. Stał się cud! Wracając do burzy: jest wśród nas husky Rex. Kolega, co przyjechał na urlop i robi wszystko, żeby usłyszała go każda suczka w naszej wsi i okolicznych wsiach również. Rex też BOI SIĘ BURZY. Dowiedzieliśmy się o tym przypadkiem, gdy burza przyszła, a Rex postanowił bez naszej wiedzy opuścić swój pokój hotelowy. Na szczęście na straży zostawiłam wilczaka i jak Bozia przykazała wilczak doprowadził uciekiniera prosto do drzwi tarasowych naszego domu. Ktoś tylko zawołał: „Nuka z kolegą przyszła!”

» Smutek

Dodano: czwartek, 1 maja 2014 roku, autor: Ela Wydra

Jakiś smutek mnie przygarnął, dał jeść i pić.

» Po szopie

Dodano: czwartek, 1 maja 2014 roku, autor: Ela Wydra

Opowiadałam Wam jak skończyła się operacja: „Szop”? Jak Miko pojechał na wycieczkę do weta, by wrócić do domu już jako panienka? Otóż historia wygląda tak:

7.50 – szop zostaje odwieziony do doktora.

8.00 – pada pytanie „Jak się to obsługuje?” – wyjaśnię, że chodziło o obsługę szopa czyli jak się TO wyjmuje z kontenerka itd.

8.02 – odpowiedź brzmi: „ Z kontenera wyjmuje się normalnie trzymając za szelki, robi zastrzyk, wprowadza z powrotem. I tylko radzę, żeby nie wypuszczać wolno.” – Doktor skinął głową posłusznie, a Pan i Pani spokojnie pojechali sobie do pracy.

13.20 – Przychodzi sms od Weta: „Czy mogę go zamordować?” – red. przyp. że chodzi o szopa.

13.21 – mojej Pani robi się gorąco i chyba duszno, i zastanawia się jaki będzie rachunek za zabieg Mikusia…

17.20 – Jedziemy po szopa i czujemy dziwne drżenie w żołądku.

17.30 – Nie jest tak źle. Żona doktora jest zachwycona sprytem i inteligencją szopa, nawet nie narzeka na własną podrapaną nogę, ani na pogryziony sprzęt w gabinecie, nadjedzoną butlę tlenową, schrupane igły chirurgiczne i inne drobiazgi… Z dumą pokazuje nam zdjęcia z przygotowań i samego zabiegu oraz… powód dzisiejszych strat: KLEJNOTY SZOPA !!! Prawdziwa, sfotografowana, obnażona męskość Mika, która okazała się maleńka jak mini-orzeszki. I co się dziwić, że szop się wkurzył? Wielka męskość w maleńkich orzeszkach? Orzeszku…

» Psia(mać) Sucz Kumpela

Dodano: czwartek, 1 maja 2014 roku, autor: Ela Wydra

Mam nową psicę koleżankę. Tak bardzo mnie polubiła, podzieliła się kością, zaprosiła do własnej budy, wylizała moje ucho, opowiedziała co słychać u wszystkich sucz w okolicy. Poczułam, że mam Przyjaciółkę! Każdy nowy dzień zaczynam z nią, uśmiecha się do mnie i pyta : „Co tam?” A gdy jakiś problem mam mruczy: „Oj tam, oj tam…” Świat chyba jest jednak OK.? I tak mijają dzień za dniem. Od wczoraj zachorowałam. Boli mnie brzuch. Moja Przyjaciółka nie przyszła. Myślałam, że coś jej wypadło, ale Diana powiedziała, że u mojej znajomej wszystko OK.: bardzo polubiła inną sucz, podzieliła się z nią kością, zaprosiła do własnej budy, wylizała jej ucho, opowiedziała co słychać u wszystkich sucz w okolicy – w tym U MNIE. Każdy nowy dzień zaczyna z nią, uśmiecha się do niej i pyta : „Co tam?” A gdy jakiś problem mruczy: „Oj tam, oj tam…”

» Lubię

Dodano: czwartek, 1 maja 2014 roku, autor: Ela Wydra

Lubię, gdy pędzisz przed siebie, cieszysz się i poznajesz zakamarki nowego lasu. Lubię, gdy poznajesz nowe smaki i nowe zapachy, ale najbardziej lubię, gdy zachłystujesz się naszym lasem i moim smakiem! Apacz, nie uciekaj tak daleko, bo nie dam rady cię dogonić!

» Nutka

Dodano: czwartek, 1 maja 2014 roku, autor: Ela Wydra

Aha, dziś odkryłam jak „bezradna i biedna” jest Nutka. Zawsze spuszczony wzrok, skulona, potrzebująca wsparcia i opieki, obrywająca z każdej strony, niesprawiedliwie traktowana, niesłusznie karcona, niedoceniona i… i… i takie tam. Tylko Dzidka się odwróciła a Nutka już pyskiem w jej misce? I co? Jednak potrafi! To ja narażam się, staję za jej plecami, warczę na ciułały co ją podgryzają, a ona tylko czeka by zająć się kolacją kalekiej Dzidki. I znów czuję się jak głupek. Nic nie rozumiem!

» Test wilczaka

Dodano: niedziela, 27 kwietnia 2014 roku, autor: Ela Wydra

Dziś rano sprawdzałam wilczaka Nukę. Wpuściłam ją do sypialni mojej Pani i oceniałam jej siłę charakteru: zje czy nie zje chihuahuę. Małe psie pchły skakały jej po głowie, wchodziły do paszczy, ganiały się w berka na jej plecach, ale Nuka była twarda i baaaardzo wyrozumiała. Gdyby Pani dowiedziała się o moim pomyśle na testowanie wilczaka, na pewno by mi się oberwało. Na szczęście ofiar nie było, czyli nie taki wilk straszny jak go malują. No chyba, że byłby sam w pokoju 🙂

 

» Przeprowadzka Kidy

Dodano: niedziela, 27 kwietnia 2014 roku, autor: Ela Wydra

Kida zamieszkała w pokoju po Tashu obok Idaho. Nasz chłopak to najlepszy wskaźnik wzrostu progesteronu czyli „wykazywać cieczkowy”. A my na cieczkę Kidy czekamy niecierpliwie, bo chcemy mieć rude dzieci. Na rude bobaski najbardziej czeka Diana. Ona uwielbia zajmować się maluchami póki nie zaczną włazić na psi łeb, potem piastowanie oddaje wilczakowi Nuce, która ogarnia te harce trzymając ich łebki w swojej paszczy. Będzie się działo! Trzymajcie kciuki.

» Tashu jest z nami

Dodano: niedziela, 27 kwietnia 2014 roku, autor: Ela Wydra

Ustaliłyśmy z Mają, że skoro jesteśmy już w komlecie czyli trzy sztuki, zorganizujemy sobie jakąś imprezkę. Może by tak skoczyć po kury sąsiada, ha? To taki żarcik. Kiedyś prowadziłyśmy pewną grę: wyłapywałyśmy kury sąsiada, a moja Pani za każdą taką zwierzynkę musiała kupić sąsiadce kurę z rożna. Na początku nawet to nas bawiło, ale po kilku zakupach stwierdziłyśmy, że nie będziemy karmić sąsiada same nie mając z tego w sumie nic. Słaby interes. Tashu! Ale się posunęłaś! A ja cię pamiętam jak młodziutką frygę. A pamiętasz jak zgrywałaś się z Pani, puszczałaś w pokoju bąka i oglądałaś się zdziwiona, że to niby nie twój??? Ha, ha! Albo jak robiłaś Panu kawał i otwierałaś drzwi od bagażnika w samochodzie? Trzeba przyznać, że tylko ty to potrafiłaś. I fach się przydał, gdy w samochodzie czekało mięso na obiad. NASZ obiad J A i jeszcze byłaś super ogrodnikiem, bo co Pani zasadziła jakiś kwiatek, ty – i do dziś nie wiem skąd to wiedziałaś – przesadzałaś je w lepsze miejsce… Dużo z ciebie było pociechy młodsza siostro. Teraz czas się zrelaksować. Chodź, pokażę ci fajną łączkę za tym Tęczowym Mostem…

IMGP0257a


Facebook

Get the Facebook Likebox Slider Pro for WordPress