Z rozpaczy można powiedzieć za dużo. Lub za mało. Pies kręci się w kółko za swym ogonem, traci apetyt, chce przespać kilka dni nie wychodząc z budy. Dlaczego? Bo myśli głuptas, że gdy się obudzi, wszystko już zdąży się ułożyć. Samo! Że pewnego słonecznego ranka rozpacz nie okaże się już tak wielka, że znów będzie cieszyć go słońce i z rozkoszą pobaraszkuje w kałuży. A tymczasem rozpacz nie daje usnąć. Gdzie spojrzy – tam cień skurczonego psa i jego Pani Rozpaczy. Pochyla się nad biedakiem i karci za każdą myśl, za każdy oddech, za każde uderzenie serca. Biegnie pies więc przed siebie by zgubić tę Panią, biegnie dzień i noc, i drugi dzień i kolejną noc, i braknie mu już sił i… w rozpaczy zwija się w kłębek u jej stóp. Zrozpaczony pies i Pani Rozpacz.