Dzieci Sunny i Apacza są naprawdę piękne. Aż sama się dziwię 😉 Pewnie, gdybym kiedyś miała własne, byłyby tak samo urocze, albo jeszcze bardziej 😉 Moje byłyby wrażliwsze, czulsze, inteligentniejsze i wyjątkowe, ale cóż… Dzieci nie ma, kłopotów brak 😉
Nie podoba mi się, jak jedna z suczek traktuje drugą. Nie znoszę przemocy, również psychicznej. Ostatnio moja Pani opowiadała mi o książce, którą czyta i piszą tam o urazach psychicznych, które są konsekwencją strasznego zdarzenia, traumy. Podobno takiej osobie potrzebny jest wtedy nie tyle lekarz, co uzdrowiciel. Uzdrowiciel duszy. Bo trzeba pomóc zechcieć żyć, a życie z urazem psychicznym jest nieznośne! Nie mogę powiedzieć, że straszenie małej jest już traumą, ale bardzo poważnie martwię się o jej dobre samopoczucie i własne ego. Szakira była tego świetnym przykładem. Dostawała bęcki od matki i ciotki, a potem sama chciała je rozdawać i to najchętniej… mnie! Tak więc wzięłam sprawy w swoje łapy. Pod moim dachem nie będzie przemocy! Kazałam mojej Pani przeprowadzić Inkę do Honora i Happy. To nic, że w pierwszej chwili była lekko przerażona, bo pierwszy raz została sam na sam z dwoma wielkimi malamutami, ale za to… z malamutami o wielkich sercach 😉 Podglądam ją często. Wreszcie nabrała pewności siebie 😉 Widzę jak czasem tęskno spogląda na Idaho, bo strasznie chciałaby się z nim pobawić ( a do tej pory Intuicja zagarnęła go tylko dla siebie – egoistka!!!!) i dlatego podpowiem Panu, żeby czasem dziewczyny pozamieniał i w ten sposób każda na trochę będzie miała chłopaka dla siebie 😉