Wytłumaczę wam kto to jest malamut introwertyk. Wyobraźcie sobie psa, który kocha przestrzeń, wiatr i słońce. Uwielbia biec przed siebie. Wsłuchuje się w śpiew małego ptaszka na gałęzi i co jakiś czas sprawdza czy go dosięgnie 😉
Wystawia pysk do promieni słońca, zlizuje z nosa poranną rosę, nocą wtula się w futro drugiego malamuta. Słyszy jego oddech. Bawi się dopasowując rytm jego oddechu do swojego, albo raczej odwrotnie. Wsłuchuje się w bicie zegara na ścianie i zastanawia się czy tak samo słyszał bicie serca swej malamuciej matki, gdy był jeszcze w jej wilczym brzuchu. Taki malamut jest… po prostu szczęśliwy! A teraz wyobraźcie sobie że jego świat ginie. Jego losy rzucają go w inne przestrzenie. Jeden malamut świetnie poradzi sobie w nowej sytuacji. Wykorzysta pełną miskę jedzenia i ciepły kąt. Pozna nowe psy, zafascynują go nowe miejsca. Ale nie NASZ malamut. To introwertyk! Zapadnie się w sobie. Zamknie przed innymi a jego dusza będzie wyła z rozpaczy! Dniem i nocą! Będzie jadł, ale nie czuł smaku. Będzie spał, ale we śnie cierpiał. Będzie próbował walczyć o swoje, ale nie będzie umiał tego wyrazić. I w końcu… zniknie. Bo to nie jego słońce świeci, nie ten smak rosy, nie te oddechy. Czy tak może czuć się pies w schronisku? Może to cała tajemnica smutnych dziesiątek oczu, w których nie ma blasku. O których mówią, że gasną…