Shaki ma dzieci. Mieszka w mieszkaniu razem z Dzidką i Szyszką. Do Shaki należy kuchnia, reszta do pudla i yorka. Życie tych drugich wydaje się być zagrożone kilka razy dziennie 🙂
Szyszka, mimo że pudle uważane są za super inteligentne, jakby nie zdawała sobie z tego sprawy i gdy tylko Shaki wychodzi na siku, czarnulka pędzi do kuchni pokochać szczeniaczki. Mówię jej: „ty, głupia jesteś? To nie twoje dzieci! ” – ale ona kocha je tak beznadziejnie, że nic nie dociera.
Wpada tam, z emocji drży i patrzy z uwielbieniem na malamucie gluty. Ma na to jakieś… 3 minuty! I gdy tylko przy drzwiach usłyszy wracającą „wampirzycę”, ucieka czym prędzej i chowa się za wersalkę. Taka sytuacja zdarza się średnio 3 razy dziennie…
Dzidka za to, nie chowa się wogóle i jak przystało na prawdziwego teriera o wadze – chyba już całe półtora kilo!!!! – rzuca się na tylną nogę malamutki i próbuje ją zjeść! O, to już przesada i… nawet moja Pani to wie i próbuje Dzidce wytłumaczyć, że warto jeszcze pożyć 🙂