Dziś Intuicja miała przygodę w stolicy. Pojechała na prześwietlenie bioder. Mam nadzieję, że ten Pan Rentgen prześwietlił jej i mózg, bo czasem robi takie głupoty, że aż łapy opadają… Przedwczoraj na przykład postanowiła postawić się własnej matce i tak oberwała, że ma teraz dziurę w policzku! I jak ona się pokaże na wystawie? A wystawa już za tydzień! Wstyd rodzinie przyniesie! Pan doktor zrobił zastrzyk w tyłek, ogolił policzek, wlał lekarstwo i… na stół! Bezwładne ciało malamuta pozwoliło zrobić zdjęcie (które nawiasem mówiąc wyszło znakomicie!) i po kilkunastu minutach zaczęło wracać do życia. Intuicja szybko zebrała się do kupy, a po wyjściu z kliniki na środku chodnika zrobiła… wieeelką kupę! Musimy chyba częściej zabierać ją do miasta, bo jakaś nieokrzesana jest 😉