Pan przywiózł Świerzy Towar. Coś za co każdy z nas dałby się pokroić, żeby tylko zdobyć choć kawałek. Towar leżał grzecznie w samochodzie. Grzecznie czyli bez życia. Oj, czasem jestem okrutna słowem i niestety mnie to bawi 😉 Były uchylone drzwi. Nikt z nas nie bawi się w złodziejstwo, bo kiedyś ustaliliśmy, że to zbyt szczeniackie. Tymczasem… to właśnie nasz szczeniak złamał zasadę, wgramolił się do samochodu i zaczął rzuć kurzą szyję. Więc ja w krzyk! „Proszę pana, ktoś je nasz obiad!!!” I pan z panią pędem do samochodu, a tam… Kida z głupią miną, klapniętym uchem i kawałkiem kurzej szyi w pysku.
- Ty Rudasko, jak mogłaś!!!
- ??? yyy, ja ne rozumiem po polsku!