Chyba się starzeję. Co raz trudniej mi zachować dystans do… życia. Niby wszystko ok, siwieję, ale jeszcze pobiegnę, podskoczę, bywam nawet zalotna. Ogarniam stado jak się da, a jak się nie da, to sprawiam pozory, że ogarniam. Grunt, że wszystkie malamuty zdrowe i zadowolone z życia.
Dzieciaki nam dojrzewają. To znaczy Szaman i Tawah stają się mężczyznami. Gadają już tylko po naszemu, uff. Tawah zamieszkał z Kidzią. Od wczoraj. Wcześniej wynajmował budę u Skayi, ale nudził się z emerytką co nie znała się na jego psotach. Jej strata. Przeniesiono młodego do Rudej i teraz jest ok. Ba! Powiedziałabym, że bardzo ok. I niech mi kto powie, że malamuty nie poznają się po rasie, a potem po kolorze. Poznają! Nie wiem tylko co wspólnego z tym ma rudy kuc co pasie się właśnie przy kojcu Kidy, ale to już odrębny temat. Chyba…
Tak więc ogólnie mówiąc, wszystko u nas ok. To informacja dla tych co nas lubią i dla tych co nas śledzą 🙂