Już mnie grypa nie cieszy. Rozumiem, parę dni, ale dwa tygodnie??! Pies chciałby poganiać za … no, choćby gołębiami, a tu „masz, babo, placek!” (czytaj: masz, Pani, grypę!)
Trochę mi nudno. Oczywiście, nie mam żalu do Pani. Raczej żal mi Jej samej. Ledwie dyszy, Biedaczka. Nie odstępuję Jej na krok. Hm, nie jest to trudne, bo nie wychodzi z łóżka. Tak więc nie odstępuję łóżka na krok! I ŚWIRUJĘ. Robię różne głupie mimy, żeby Ją choć troszkę rozbawić (załączam foto ; ))
Leżąc w łóżku, pies ma dużo czasu na przemyślenia. Zastanawiam się, dlaczego nikt nie pyta mnie o zdanie w sprawach rodzinnych?! Ostatnio mówią o jakiś zmianach w godzinach pracy mojej Pani. Jak to, nie będzie rano biegania po działkach?! Nie będzie rano Pieszczoszek i drapania za uchem?! A może ja się NIE ZGADZAM, co!!! No dobra, niech Wam będzie. Skoro obiecujecie to wszystko po południu i skoro Pani będzie w weekendy w domu – zgadzam się. W związkach trzeba iść na kompromisy.