Idaho ma własny wielki garnek, do którego Pan codziennie wlewa mu świeżą wodę. I nie byłoby w tym dziwnego, gdyby… garnek nie ożył! Idaho przebiegając trącił garnek i ten odskoczył w bok wydając dźwięk jak szczeknięcie. Gar zatrzymał się i zamilkł, a Idaho stanął nad nim i rzekł:
– Co? Masz jeszcze coś do powiedzenia?! A kim ty niby jesteś, żeby stawać na drodze malamutowi?!
Po czym Idaho trącił niegrzeczny garnek, a ten znów pysknął! O nie! Tego było już za wiele! Młody malamut trącił go łapą, a potem skoczył przednimi łapami jak pies który chce skruszyć zamarzniętą kałużę. A masz! A masz! Garnek wreszcie zamilkł.
– I po co mnie prowokowałeś? Po co? Jeszcze jedno słowo i zamieniłbym cię w ron-de-lek!