Mmmmr! Jakie pyszny były te ciasteczka! A tak pachniały, że wyczułam je w zamkniętej torbie mojej Pani. Na początku nie miałam złych zamiarów, słowo. Tylko podeszłam. Stoję i coraz mocniej czuję ich zapach. Już wiem! Czuję owsiankę, pyszną owsiankę z odrobiną, mmm, czekolady! Yes! Tak, to dokładnie ten zapach 😉 Zgaduję wiec dalej: ciasteczka są kruche i pewnie wydają śmieszny odgłos chrupania, gdy są w pysku psa…
Myślę, że jest ich tam kilka. Rozglądam się wokół czy nikt inny ich nie odkrył tak jak ja. O nie! Idzie Wiktor! Ten tłuścioch zawsze wyczuje jedzenie. Usiadłam tyłem do torby i udaję, że boli mnie brzuch. „Lepiej nie podchodź!” – radzę Małemu. Posłuchał 😉 No to znów zostałyśmy same: ja i ciasteczka 😉 No to bawimy się dalej! Ciasteczka są w zamkniętej torbie i na pewno jest im tam duszno. Biedne ciasteczka! Uchylę im trochę torbę… I wtedy jakbym usłyszała: zabierz nas stąd! Zabierz! Nie chcemy być już w tej torbie! No to je wzięłam. Bardzo delikatnie pociągnęłam za pudełko i… ciastka wysypały się na podłogę! Biegiem zaczęłam je zbierać, żeby inni ich nie zobaczyli. A gdzie najlepiej schować ciastka owsiane, no gdzie? Nawet nie wiem kiedy wskoczyły mi do brzucha! To były sekundy! Ja naprawdę nie chciałam ich zjeść ;( Rozejrzałam się wokół. Nikt nic nie zauważył. Jak Pani się zorientuje, to powiem że to Wiktor!