Czym dłużej mieszka z nami Brykiet, tym trudniej będzie mi się z nim rozstać. Moja Pani zgłosiła go jakiejś bazy, coś jakby biuro matrymonialne, ale tam nie szukają suki tylko… nowego Pana. Oczywiście liczy się wygląd, spojrzenie, nastawienie do życia. Od paru dni nie mówię do niego Brykiet tylko… Bryś! Ślicznie, prawda? Bryś – Rudy Ryś! Ja wiem, że rozsądek każe znaleźć mu nowy dom, ale czy trzymam za to wilcze kciuki? Chyba nie koniecznie 😉