Kida dostała prezent: ogromny kołnierz! Na początku Alaska bardzo się ucieszyła, że mają teraz własną antenę satelitarną i będą mogły odbierać na własnych falach. Ubrana w kołnierz Kida paradowała dumnie wzdłuż kojców, a Alaska krzyczała radośnie: mamy własną antenkę, ha!!!! Malamuty spojrzały tylko z ukosa i zajęły się poważniejszymi sprawami, tymczasem „dziewczynki” dotarły do domu. W domu okazało się, że antena nie odbiera, bo suczki naciskają, liżą, podgryzają, a wizji (poza własną oczywiście) BRAK! Alaska postanowiła pozbyć się zepsutej anteny i… się zaczęło! Ciągnęła w prawo, w lewo, w dół i górę i za każdym razem z głową Kidy! To się mojemu panu nie spodobało i rozdzieliliśmy maluchy. Alaska w ciągu dnia mieszka z Happy i Szeryfem. Dzieciaki tęsknią za sobą, ale warunek jest jasny: będziecie znów razem, gdy Kidzie stanie UCHO! No i stoi! Ale plastrowane 😉 W sobotę robimy test i rozbieramy Rudą z anteny. Czy ucho będzie stało?