Mamy w rodzinie wysyp rudych piękności. Kidzia się postarała. Po randce z rudym przystojniakiem powstało stadko rudych malamuciątek, które zawładnęły naszym stadem, domem, rodziną, przyjaciółmi, wielbicielami. To musi być owoc miłości, bo smakują słodko i ciągle ich mało! Nie, żeby ich mało było tak po prostu, ale ciągle mało całowania, miziania, tulenia, ohhh-lenia i zdjęć robienia. Moja Pani czasem wpada w taki amok. Leży w rudym gnieździe i nie chce wyleźć.
I tak a propos, to do Czarownic: poradzono nam, żeby na klamkach powiesić czerwone kokardki – WISZĄ! I żeby jakieś dzwoneczki zawisły, co odgonią złe duchy – TEŻ WISZĄ !
Teraz mogę spokojnie iść spać 🙂