» Owczarkowaty usłużny charakter, 18.01.2011 r.

Dodano: wtorek, 18 stycznia 2011 roku, napisał(a): Ela Wydra

Diana to przyjaciółka mojej Pani, oczywiście na drugim miejscu, zaraz po mnie. Ja byłam pierwsza, wymarzona, wyczekana i jedyna w swoim rodzaju. Diana… po prostu jest.

Nie rywalizujemy ze sobą o względy Pani, bo nie ma po co. Znam swoją wartość. Nigdy się z nią nie pokłóciłam. Tym różnię się od większości malamutów, że nie lubię awantur. Wystarczy, że spojrzę na nią taaaakim wzrokiem, że od razu wije się przede mną jak szczeniak i liże mi pysk. A tego nie cierpię! Co ja wilczyca jestem i oddam obiad lekko strawiony? Co to za spoufalanie się i ciskanie z jęzorem? Wściekam się, burczę i pokazuję zębiska, bo choć mam już swoje lata to… żadnego zęba mi nie brak i wyglądają całkiem całkiem.

Tak więc Diana ma zupełnie inny charakter od mojego. Jest taka usłużna, nadopiekuńcza, nie odstępuje Pani na krok, ciągle szturcha ją nosem i mruczy. Dziwoląg. Ja nie muszę się tak narzucać i ciągle udowadniać, że… mi zależy i w ogóle. W życiu nie będę niańczyć czyiś maluchów. Chciało się? To nańcz! A Diana jak ta położna czy jak jej tam… Myje, czyści, wylizuje, układa, przekłada… Kiedyś Happy miała dzieci. Mieszkała z nimi w sypialni mojej Pani na poddaszu. Nagle usłyszałam pisk! Biegnę! Patrzę, a po schodach idzie Diana i Happy i obie trzymają w pyskach jedno szczenię!!!!! Znosiły je razem, bo żadna nie chciała odpuścić!!! „Ja zniosę!” „Nie! Ja zniosę!” I tak dwie wariatki piastowały biednego gluta, który o niczym nie miał pojęcia i już zaczęła mu się mylić rodzona matka z mamką.

A teraz Diana w rozpaczy. Gdy przyjeżdżamy do naszego domu po pożarze, kładzie się sierota na swym posłaniu, cuchnącym dymem i pokrytym sadzą i rozpacza: i co teraz będzie? Jak sobie poradzimy? Skąd wezmę nowe posłanie? Ja jej na to mówię: co ma być, to się stanie!


Facebook

Get the Facebook Likebox Slider Pro for WordPress